Kiedyś napisałam krótki artykuł na konkurs do czasopisma "Nasze Inspiracje" w formie listu do mojej córki, oto on:
"Moja kochana Córeczko!
To niesamowite, ja taka mała osóbka wpływa na czyjeś życie. Jak bardzo zmienia sposób myślenia kobiety, która staje się mamą. Od kiedy mogłam Cię trzymać na rękach, karmić, uśmiechać do Ciebie i rozmawiać z Tobą, moje życie nabrało pełni. Nie wyobrażam sobie, by miało Cię nie być. Twoja pogodna buzia wniosła tyle słońca i radości do naszego domu.
Pierwsze spojrzenie na Ciebie wywoływało w oczach wszystkich domowników łzy, łzy szczęścia! Wszyscy wreszcie odetchnęli z ulgą, że oto - po tylu problemach z ciążą, niepokojach, czy wszystko się powiedzie, modlitwach we łzach - jesteś! cała i zdrowa!
Masz już prawie 3 latka, a wciąż cud Twego przyjścia na ten świat mnie porusza. Wiem, bywają ciężkie chwile. Czasem płaczę w bezsilności, że coś powiedziałam, że coś zrobiłam nie tak, że brak mi mądrości w jakiejś sytuacji... Jednak Bóg wiedział, jak Cię stworzyć, byś wynagradzała wszelkie trudne chwile. Sposób, w jaki się uśmiechasz, jak do mnie przytulasz, Twoje słodkie: "Psiepjasiam, Mamusiu", "Kocham Cię, Mamusiu", "Uśmiechnij się do mnie" - wystarcza, bym znów miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dzięki temu "dostaję skrzydeł" i pragnę iść przez życie tak, byś Ty, patrząc na mnie, mogła kiedyś jak najmądrzej przeżyć swoje.